Byłam w szoku jak ta wcierka, a raczej trychologiczne serum (bo nie zasługuje na to, żeby je nazywać zwykłą wcierką) przyspieszyło wzrost włosów, a zakola zaczęły się zarastać. Dodatkowo zauważyłam, że włosy zaczęły mi mniej wypadać – a podobno to właśnie po lecie wypada ich najwięcej.
Konsystencja jest wodno-żelowa i dzięki temu można serum precyzyjnie aplikować pipetą. Pięknie prezentuje się w szklanej butelce , a pipeta działa bez zarzutu i pozwala łatwo zaaplikować produkt.
Ma przepiękny, odświeżający zapach – pierwsze skrzypce gra słodka mięta, potem dołącza rozmaryn. Mogłyby to być piękne, letnie perfumy. Zapach nie jest duszący, nie szczypie w gardło ani w oczy (co często zdarza się przy innych wcierkach).
Skład robi mega wrażenie : egzosomy, peptydy, czynniki wzrostu. Do tej pory te substancje były używane wyłącznie w najlepszych kremach do twarzy, a teraz mamy je w tym serum od Mokosh. A co – skóra głowy też zasługuje na luksusową pielęgnację, tym bardziej, że z niej wyrastają piękne włosy.
Serum trychologiczne od Mokosh już na zawsze pozostanie w mojej pielęgnacji . To najlepszy kosmetyk do walki o piękne i mocne włosy
.